Ah, dysplazja dysplazja i jeszcze raz dysplazja i łokciowa i biodrowa do wyboru do koloru. Jest to słowo najczęściej odmieniane w naszej Kancelarii, jak również i u mnie w domu (jako mały pracoholik często prace, szczególnie te psie sprawy przynoszę do domu) 🙂
Jakbym miała policzyć sprawy kynologiczne jakie do tej pory mam to 95% opartych jest na problemie dysplazji lub pochodnych. Rekordzista nabywca operował swojego psa 13 – krotnie.
Nie jest to wpis poświęcony opisowi choroby, tego czy mamy przypadek z dysplazją łokciową czy biodrową czy od B do D itp.
Jest to wpis ogólnie poświęcony odpowiedzialności za tę chorobę i zapewne otwiera on szerszy cykl, ponieważ dysplazja, co już wiem ze szkoleń jest tematem rzeką i budzi najwięcej emocji.
Szeroki problem dysplazji
W literaturze przedmiotu (nauce weterynarii) nie jest jednoznacznie określone, czy dysplazja jest chorobą genetyczną czy też środowiskową, jakie są jej przyczyny, czy ma charakter wady wrodzonej czy też jest nabyta np. nadwaga, zbyt duży ruch w wieku szczenięcym itp.
Przepisy ZKWP również nie ułatwiają hodowcom, ponieważ nie ma wprowadzonych obowiązkowych badań w większości ras oraz co ważne nie wskazano czy któryś stopień dysplazji wyłącza z hodowli oraz udziału w wystawach.
W mojej skromnej ocenie, lekarze weterynarii również rzucają hodowcom kłody pod nogi – namawiając posiadaczy psów do zabiegów i operacji.
Chyba każdy hodowca zna kilka nazwisk lekarzy (nie mogę ich tutaj wymienić, ale może z czasem rozwoju bloga będę mieć więcej odwagi w tym temacie), którzy dokonują zabiegów na młodych psach, twierdząc że mają dysplazje D.
Każdy z hodowców ras zagrożonych tym schorzeniem wie również jak ważne jest ułożenie psa do zdjęć, jak pewnie spotkał się również z sytuacjami gdzie jeden lekarz widzi problem a inny nie.
Hitem jest przypadek mojej koleżanki – dzwoni do niej nabywca psa (cavalierka), który ma 3 miesiące i z przerażeniem mówi „Pani Doktor powiedziała mi że muszę zrobić prześwietlenie pieska na dysplazję, ponieważ UWAGA! tak zarzuca zadkiem jak chodzi, że to może być właśnie spowodowane tym. Koleżanka zaleciła zmianę kliniki i problem dysplazji ustał.
Zapewne każdy z hodowców spotkał się w swojej karierze z tym schorzeniem.
Jak dostanę zgodę od Klienta to na bloga wrzucę wiadomość mailową otrzymaną z jednego z laboratoriów, gdzie jasno zostało wskazane, że nie ma badań na gen odpowiadający za dysplazję.
Sprzedany pies ma dysplazje co robić
Po pierwsze nie należy panikować, gdy nabywca psa przedstawia cała litanię swoich uprawnień z kodeksu cywilnego, myśląc, co bardzo częste, że może zostawić pieska u siebie i otrzymać zwrot całej ceny 🙂
Proponuje:
- zapytać się nabywcy gdzie robił badania i zdjęcia
- poprosić o opis od weterynarza
- można poprosić o konsultacje z innym lekarzem
- wskazać, że (jeśli jest psem zarejestrowanym w ZKWP) zgodnie z regulaminem jest lista lekarzy uprawnionych do wpisu do rodowodu badań i że najlepiej będzie wykonać badania tam
- zastanowić się czy pies był sprzedawany do hodowli czy na kolana czy jako pies sportowy
- przeanalizować rodowody rodziców psa – im więcej będzie badań i wpisów tym lepiej – moja klientka uzbierała 29 dokumentów od hodowców z linii 🙂 gratulacje dla niej 🙂
- starać się utrzymywać kontakt z nabywcą, jeśli to oczywiście możliwe 🙂
Nabywca i jego roszczenia
Nabywca, będący konsumentem, w dobie XXI wieku ma dostęp do magicznego pudełka – czyli Internetu, w którym można znaleźć wszystko 🙂
Czytając fora internetowe i inne tego typu grupy, można się dowiedzieć że dysplazja w stopniu B jest chorobą śmiertelną i tylko i wyłącznie genetyczną.
Natchniony tymi mądrościami nabywca kontaktuje się z hodowcą.
Zazwyczaj żądając:
- zwrotu całości ceny psa
- żądają pokrycia kosztów leczenia i operacji
- oddania im w ramach rękojmi kolejnego szczeniaka.
Zdarza się również, że nabywca postanawia opisać rzecz w sieci, myśląc że w ten sposób bardziej przekona hodowcę do swoich racji —-> https://psiparagraf.pl/moj-przydomek-moje-prawa/
Czy hodowca ma płacić?
Czytając wpisy na blogu, nie powinien umknąć twojej uwadze wpis o rękojmi —-> https://psiparagraf.pl/czy-hodowca-odpowiada-za-wszystko-kilka-slow-o-rekojmi/
Skoro zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego sprzedający ponosi odpowiedzialność za wady istniejące w towarze w chwili wydania lub powstałe z przyczyny tkwiącej w towarze w chwili wydania, to…
No właśnie co? 🙂
Żebyś jako hodowca był odpowiedzialny za dysplazje ustalić należałby, że:
- jest to choroba genetyczna lub wrodzona
- istniała w chwili wydania szczeniaka nabywcy.
Zazwyczaj spory te nie kończą się w sposób polubowny i spotykamy się w sądzie.
Wtedy każdemu hodowcy życzę dobrego prawnika oraz dobrego biegłego weterynarza, który odpowie na powyższe pytania 🙂
Macie problem z dysplazją? Podzielcie się nim w komentarzu 🙂
Agnieszka Łyp-Chmielewska
adwokat
Zdjęcie Ryan Stone pochodzi z Unsplash
***
Przeczytaj także:
- Czy będzie się opłacało prowadzenie hodowli psów rasowych od stycznia 2023 r. czyli kilka słów o zmianach w odpowiedzialności hodowcy za sprzedane szczenięta
- Czy hodowca pokrywa koszty leczenia wadliwego szczeniaka czyli kilka słów o odpowiedzialności hodowcy za wady sprzedanego szczenięcia
- 1,2,3 ugodę hodowco podpisz Ty, czyli kiedy warto podpisać ugodę z nabywcą.
***
Jak to jest z tymi dokumentami dla psa
Ten wpis kierowany jest w głównej mierze do nabywców Ostatnimi czasy spotkała mnie plaga wiadomości od nabywców, którzy pytali o rodowody psów.
Zazwyczaj nabywca czuje się oszukany jednak z perspektywy prawnej jest zgoła odmiennie.
Ale może od początku… [Czytaj dalej…]